poniedziałek, 19 listopada 2007

POGOTOWIE: ZNIKAJĄCY TRUP



POGOTOWIE – dziwny konglomerat ludzi, złączonych jedną ideą. Ratować życie i zdrowie potrzebujących ! Nie, cokolwiek słyszeliście na temat Pogotowia Ratunkowego… to zawsze będzie tylko połowa prawdy.
Widziałem lekarzy i pielęgniarki pracujących ponad ludzkie siły a także fizycznie i psychicznie „wypalonych”. Widziałem lekarzy niezdolnych do dalszej pracy już po dwunastu godzinach pracy i lekarzy, którzy wytrzymywali 6 – 7 dni i nocy na dyżurach „non stop”, bo takie były braki kadrowe.
Za „tamtych” czasów wiele działań i siedzib Pogotowia było prowizoryczne. Ale nie wszystko było związane z ludzkimi tragediami, krwią i śmiercią. Wiele zdarzeń śmiesznych i wynikłych przypadkowo było osłodą trudnej i wielokroć niebezpiecznej pracy.
A więc posłuchajcie:

ZNIKAJĄCY TRUP

- Przyjeżdżajcie szybko ! – głos w słuchawce był wyraźnie podenerwowany i… trzask ! Słuchawkę odłożono…
- Dokąd ?! – wrzasnęła Dyspozytorka Pogotowia i niedowierzająco popatrzyła na głośnik, z którego płynął już ciągły sygnał. – Cholera ! Znów będzie na mnie !! –
Minęła minuta, ciężka i duszna jak ten parny, czerwcowy wieczór. Wszyscy podskoczyli, gdy znów zadzwonił telefon.
- Chyba facet kipnął ! – ten sam głos – Jedziecie…? –
- Ale dokąd ?! – pośpieszyła z pytaniem Dyspozytorka.
- Przed Zajazd Tumidaj ! Ale już sztywny… - klik…

To co zwykle. Sygnał, napięcie, nadzieja, kierowca z napiętą twarzą, hamulec…gaz… hamulec… gaz… Uciekające na boki samochody, sanitariusz wyciągający w ciasnym Fiacie 125 aparat Ambu i swoją torbę ze sprzętem medycznym… Jesteśmy !
Grupka stojących, niewyraźnych postaci i… leżące bezwładne ciało.
- Co się stało ? – wypytywał gapiów sanitariusz.
- Spadł z przybudówki ! – ktoś pokazał palcem.
- Wyskoczył oknem od dziewczyny… - próbował ktoś dokładniej, ale syknięcia i szturchańce szybko uciszyły śmiałka.

Badający Lekarz nic nie mówił, ale… Regularna, choć przyśpieszona, praca serca i lekko przyśpieszony oddech wskazywały, że „trupowi” do śmierci raczej daleko. Obrażeń głowy nie było.Także kręgosłup i kończyny wydawały się w porządku. Czyżby udawał ?
- Trzeba do szpitala ! – mruknął.
- SZPITAL ??? NIGDY !!! – wrzasnął trup i, nim ktokolwiek się zorientował, roztrącił otaczający krąg i z szybkością błyskawicy pognał w las !
- O, cholera ! – krzyknął barczysty mężczyzna – Gdybym wiedział, że żyje, to ja bym tego gnojka… ! –
- A…! To on wyskoczył z okna PAŃSKIEJ dziewczyny ?! – spytał Lekarz.
Powrót Zespołu był spokojniejszy i w wyraźnie lepszych nastrojach.


LEKARZ DOMOWY "EL SANTO"
Wezwania na telefon: 602-472-045; 516-109-974
Sieradz, Zduńska Wola, Łask, Pabianice i powiaty.
Wszystkie dni tygodnia !!!